Śmieszy mnie moja własna motywacja, więc się podzielę uśmiechem…
Wszystko zaczęło się wczoraj.
Poszłam na spacer z notesem by pomyśleć i zapisać czego pragnę. Usiadłam w ulubionej knajpce i zamówiłam sałatkę z tuńczykiem i sosem bazyliowym. Jadłam powoli, delektowałam się, myślałam i robiłam notatki. Firmowe plany i trochę osobistych np. chciałabym zrzucić jeszcze tak z 10 kilo… Co trzeba zrobić? No nie żreć i pilnować treningów i spacerów. Co mi w tym przeszkadza? Ja sama sobie w tym przeszkadzam.
Zjadłam więc bez wyrzutu sumienia pyszną sałatkę i poszłam na wydłużony spacer… A i jeszcze pomyślałam, kurde w MC to bym dużo więcej zjadła i jeszcze więcej zapłaciła. Wyszłam zadowolona. (Wrzucam fotę resztek sałatki skłaniającej domyślenia)

Multitasking level bloger.
Moje słowa, mój kadr.
Jeśli z Tobą rezonuje – udostępnij.